Stwierdzenie przez grafologów, że podpisy tajnego współpracownika peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek” składał w latach 70. Lech Wałęsa może mieć różne konsekwencje.
Jedna z nich to ewentualne odebranie imienia pierwszego przewodniczącego „Solidarności” portowi lotniczemu w Gdańsku. Portal lokalnej rozgłośni radiowej przeprowadził już sondaż w tej sprawie wśród mieszkańców Trójmiasta. Wynika z niego, że ponad 70 procent respondentów opowiada się za tym, by miał on innego patrona (nadal można głosować). Wśród kandydatów najczęściej wymieniane jest nazwisko Anny Walentynowicz.
Radio Gdańsk zacytowało opinię Adama Chmieleckiego z magazynu „Solidarność”, który stwierdził, że byłemu Prezydentowi RP zrobiono krzywdę nazywając lotnisko jego imieniem:
- W przypadku ulic jest taka zasada, że patronem może zostać osoba, która nie żyje przynajmniej od pięciu lat. Oczywiście są wyjątki. Tutaj zrobiono jednak bardzo duży wyjątek i tym samym dużą krzywdę Lechowi Wałęsie.Jeśli kogoś kanonizuje się za życia i robi z niego świeckiego świętego, to później, kiedy wypływają różne materiały, musi nastąpić weryfikacja.Ta weryfikacja może być bolesna.
Jego zdaniem, nie dojdzie jednak do zmiany, ponieważ obecne elity władzy na Pomorzu do tego nie dopuszczą.
Rozgłośnia przypomniała, że w ubiegłym roku poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Jaworski postulował, aby ogłosić referendum w tej sprawie, proponując jako nowego patrona Annę Walentynowicz. Sprzeciwili się temu jednak prezydenci Gdańska Paweł Adamowicz i Sopotu Jacek Karnowski.
Ponieważ port lotniczy im. Lecha Wałęsy ma kilku właścicieli: samorządy Gdańska, Gdyni i Sopotu, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego oraz przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, do zmiany patrona wymagana jest zgoda każdego z nich.
